Byłem na zajęciach z języka obcego. Kurs weekendowy. Nagle nauczycielka przerwała zajęcia. Dostała SMS. Samolot prezydencki się rozbił. Każdy był w szoku. Każdy, kto mógł, sprawdzał w komórce wiadomości. Przerwano zajęcia. Telefon do Ojca. Ojciec płakał. Wracając z zajęć, poszedłem pod Pałac Prezydencki. Po drodze kupiłem czerwone róże. Byli już inni. Kierowani tą samą myślą: oddać hołd.
W pierwszych godzinach po tragedii, w tłumie nie było polityki. Jeszcze jej nie było.
Powrót do domu. Ojciec wciąż płakał. Matka miała zaczerwienione oczy. Siostra płakała. Babcia miała zapłakany i rozbiegany wzrok. Wszyscy wpatrzeni w telewizor, zaniepokojeni, zszokowani. Zmarł Prezydent. Zmarli wszyscy. Nie ostał się nikt żywy. Ale może… a nuż… może … ktoś przeżył. Państwowcy, urzędnicy, politycy, żołnierze i obsługa lotu. Tylu ich było. Może komuś się udało.
Politycy nie wiedzieli, co mówić. Mówiono o pojednaniu. Dwie postsolidarnościowe grupy polityczne. Dwa patriotyzmy, z których każdy odżegnywał drugiego od patriotyzmu. Dwie troski o Polskę i polską rację stanu, z której każda odżegnywała drugą od prawdziwej troski. Choć jedna przeszłość, każda chciała być lepsza od drugiej. Choć jedna Polskość, każda lepsza od drugiej. I te dwie Polski, dwie troski, dwie Polskości, dwa Patriotyzmy zaczęły mówić o pojednaniu.
Pogrzeb zmarłego Prezydenta. Wawel. Był wybuch wulkanu. Ruch lotniczy był wstrzymany. Liczono na amerykańskiego prezydenta. Pył z wulkanu. Liczono na królów i książąt – pył z wulkanu. Jako jeden z niewielu przywódców światowych, na pogrzebie Prezydenta pojawił się Prezydent Rosji. Trochę szkoda, że reszta nie dotarła. Siła wyższa. Wulkaniczny pył.
Naród oddychał jedną myślą. Jedną tragedią. Stanowił wspólnotę. Nad grobami Zmarłych panowała piękna jedność. Jedna Troska o Polskę. O jutro. O nas wszystkich.
Rozpoczęła się kampania wyborcza. W szranki stanęły dwie Polski, dwa Patriotyzmy, dwie Troski, dwie Polskości: Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński – brat zmarłego Prezydenta.
Pierwsza rysa: drobna kłótnia, czy Wawel to odpowiednie miejsce pochówku zmarłego Prezydenta? Druga rysa: marszałek Sejmu, kandydat na Prezydenta, objął urząd na czas wakatu. Zgodnie ze swoją funkcją. Tym niemniej – mógł uczciwie zrezygnować z marszałkowania Sejmem.
Brat zmarłego Prezydenta w swojej kampanii mówi o pojednaniu. Stworzono piękną narrację. Ludzie poczuli się wspólnotą. Czy wybrać jedną postsolidarnościową kandydaturę, czy wybrać drugą postsolidarnościową kandydaturę – stawało się trochę obojętne. Jarosław Kaczyński mówił przecież tak pięknie o pojednaniu.
Piękne słowa. Był w swoich słowach piękny. Był w swoich gestach piękny. Był piękny sobą: Jarosław Kaczyński był wtedy mężem stanu. Nie mogło być większego hołdu dla Zmarłych: zespolić Naród, pojednać Naród ze sobą, uczynić z jednostek Wspólnotę. Połączyć dwie Polski w Polskę, dwie troski w Troskę, dwa patriotyzmy w Patriotyzm, dwie Polskości w Polskość.
Kampania wyborcza została przegrana przez brata zmarłego Prezydenta. Wygrał Bronisław Komorowski.
I w tym momencie… nagle … znienacka… coś się zmieniło. Stało się coś złego. Prawdziwe zło doszło do głosu.
Jarosław Kaczyński oświadczył, że był pod wpływem leków uspokajających. Wszystkie słowa, wszystkie gesty, całe to pojednanie było tłumaczone, jako „pod wpływem leków”. Całe to pojednanie, ta jedna Polska i jedna Polskość, jedna, wspólna Troska, jeden, wspólny Patriotyzm – wszystko to było pod wpływem leków.
Jarosław Kaczyński z męża stanu stał się graczem. Graczem, grającym w fałszywe słowa i fałszywe gesty, udającym, zwodzącym Naród. „Pod wpływem leków uspokajających”.
Naród znowu został podzielony na: polski i bardziej polski. Jednopartyjny patriotyzm stał się jedynym prawdziwym patriotyzmem. Jednopartyjna troska – jedyną właściwą troską. Jednopartyjna racja – jedyną prawdziwą racją.
Od tego momentu („leków uspokajających”), bieżąca polityka stała się miejscem deptania pamięci Zmarłych. Deptania, które do dzisiaj dzieli jeden Naród na ten lepszy i ten gorszy. Deptania, które do dzisiaj dzieli jeden Patriotyzm na ten lepszy i ten gorszy. Deptania, które znowu dzieli Polskość na dwoje.
Teraz, podzielona Polska staje się coraz bardziej samotna w Europie. Depcze się wszystkie wartości, jako obce wartości. Depcze się demokrację, Unię Europejską, wolności obywatelskie i suwerenność wyborczą Polaków. Jedno co w tym wszystkim jest pewne, to to, że Rosja nie zawiedzie. Może zresztą już wtedy, na Wawelu, Prezydent Rosji wcale nie był na pogrzebie zmarłego Prezydenta, ale właśnie na pogrzebie polskiej demokracji?