Starość z niewydolnością oddechową jest tragiczna. Stały poziom niedotlenienia organizmu ogranicza ruchliwość i spowalnia myślenie. Każdy ruch staje się wysiłkiem. Także sen staje się wysiłkiem. Niewydolność oddechowa powoduje, że człowiek powoli, z każdym dniem, z każdym krokiem się dusi. Najzwyczajniej w świecie się dusi. Wieloletnia, rozłożona w czasie i postępująca agonia przez uduszenie.
Inercja państwa w walce ze smogiem będzie skutkować rozprzestrzenianiem się chorób układu oddechowego. Ich konsekwencją będzie to, że coraz więcej osób będzie cierpiało na niewydolność oddechową. Niewydolność oddechowa dotknie młodych, ale prawdziwe skutki smogu odczuwają osoby starsze. W tym, odczują te skutki osoby dzisiaj młode za lat kilkanaście. Po prostu ludzie w miastach zaczną coraz szybciej umierać. Gdyż smog dotyczy szczególnie miast.
Obserwując polską politykę, inercja w walce ze smogiem wydaje się całkiem naturalna. Na wsiach system emerytalny jest finansowany z KRUS i relatywnie jest to niewielki koszt budżetowy. Tam więc ludzie mogą żyć długo i szczęśliwie. Problem jest z ludźmi z miast. Tych jest dużo i ich emerytury są finansowane ze składek osób pracujących poza rolnictwem. Składek ciągle nie starcza, zaś koszty emerytur są ogromne.
Jak zatem obniżyć koszty finansowania systemu emerytalnego? Dla polskich polityków odpowiedź wydaje się być prosta: „Zaduśmy ich”. Nie żadnym tam gazem, jak hitlerowcy. Smogiem. Po prostu. Niech chorują na choroby płuc, niech powoli popadają w niewydolność oddechową. Niewydolne oddechowo osoby starsze nie będą wychodziły z domów (niskie obciążenie dla transportu i infrastruktury miejskiej) i powoli, powoli, do ich krwi będzie się dostawało coraz mniej tlenu. Aż w końcu, jak w każdym roku, „odpali się” zasilane śmieciami kominki i przy odpowiedniej pogodzie – buch. Śmiertelność w okresach smogu wzrasta o kilkanaście procent!
Innego logicznego wyjaśnienia politycznej inercji w walce ze smogiem nie widzę. Politycy po prostu dbają o oszczędności systemu emerytalnego. By żyło się lepiej! Oczywiście, jeśli się w ogóle dożyje.