Klasa polityczna jest bez żadnej klasy, jeżeli nie potrafi się zachować uczciwie w stosunku do obywateli. Fundamentalne cechy uczciwości politycznej to zaś: szczerość, przejrzystość i prymat dobra wspólnego – dobra Polski i Polaków. Tych cech brakuje w działaniach i narracji politycznej włodarzy Rzeczypospolitej Polskiej.
W Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, następnie zaś stan epidemii. Koronawirus spędza sen z powiek polityków i partyjnych strategów. Zamrożono gospodarkę. Większość Polaków musi się tylko domyślać, dlaczego postawiono na szalę ich dobrostan gospodarczy? Wydaje się, że odpowiedzieć jest oczywista: dla ich własnego zdrowia. Tym niemniej, od polityków można wymagać, że w sytuacji krytycznej nie będą oczekiwali od Obywateli domysłów. Oprócz fałszywych niedopowiedzeń, politycy kombinują, jak ominąć przepisy Konstytucji, przepchnąć kolanem wybory prezydenckie i politycznie ugrać na szkodzie Polaków, pozbawiając Obywateli suwerenności wyborczej.
Fałszywe niedopowiedzenia rodzą fałszywe domysły
Minister Zdrowia, Premier, czy Główny Inspektor Sanitarny nie wydali żadnego komunikatu, który przynajmniej szacowałby skutki koronawirusa dla zdrowia publicznego. Prezydent Donald Trump – niebędący dla wielu idolem politycznym – powiedział wprost: liczba zgonów może sięgnąć ok. 2,2 mln Amerykanów, ograniczenia mogą pozwolić zredukować tą liczbę do 100.000 – 200.000 zgonów. Z rządu RFN był wyciek, z którego wynikała liczba szacunkowych zgonów na milion obywateli. W Wielkiej Brytanii za szacunki wzięły się niezależne instytucje, z których danych wynikała śmiertelność na poziomie 300.000-500.000 zgonów. Mając taki szacunkowy komunikat, obywatele dysponują podstawową daną, przez pryzmat której mogą oceniać działania rządu, jako zasadne, usprawiedliwione i proporcjonalne do skali zagrożenia.
W Polsce dotąd nie wiadomo, jak przedstawia się szacunek zagrożenia. Bez takiego szacunku, nie ma mowy o realnej ocenie działań rządu, jako proporcjonalnych i adekwatnych do zagrożenia. Można się tylko domyślać. Domysły mogą być jednak zwodnicze. Skoro bowiem rząd chce przeprowadzić wybory prezydenckie, a Prezes Prawa i Sprawiedliwości ściska się ze swoimi posłami bez poczucia zagrożenia osobistego – może zamrożenie gospodarki, wywołanie wielomilionowego bezrobocia, masowego zubożenia Polaków oraz zakazanie im wychodzenia z domu bez uzasadnionej potrzeby, są tylko elementem perwersyjnej kampanii wyborczej?
Fałszywa narracja prawna
Fałsz niedopowiedzenia (brak ujawnienia szacunkowej liczby zgonów) ma przykryć fałsz wyborczy. Oprócz fałszu niedopowiedzenia, dla przykrycia fałszu wyborczego, stosuje się także fałszywą narrację prawną.
Z jednej strony rząd postawił na szali dorobek Polaków z ostatnich lat koniunktury. Z dużym prawdopodobieństwem – również ten z okresu sprzed wejścia Polski do Unii Europejskiej. Niektórzy czują już w ustach smak lat dziewięćdziesiątych. Kradzieże komórek, kieszonkowcy, kradzieże samochodów, rozboje. Ludzie będą potrzebować jedzenia – dla siebie i swoich rodzin.
Z drugiej natomiast strony, rząd nie widzi podstaw do wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej. Przypominając – stan klęski żywiołowej wprowadza się m.in. w razie katastrofy naturalnej, za którą ustawa o stanie klęski żywiołowej uznaje także masowe występowanie chorób zakaźnych.
Skoro zagrożenie nie uzasadnia wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, a uzasadnia pozostawienie milionów ludzi bezrobotnymi i bez środków do życia – to co uzasadniałoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej?
Narracja prawna o braku podstaw do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej jest więc wyłącznie pełną fałszu przykrywką dla realizacji partykularnych, partyjniackich i niemoralnych interesów politycznych: przeprowadzenia wyborów prezydenckich za wszelką cenę.
Fałszywe gierki
Myślałby obywatel: fałsz niedopowiedzeń i fałsz prawny to już i tak dużo. Nie dla polityków. Nie dla klasy politycznej bez żadnej klasy. Stosuje się jeszcze fałszywe gierki.
Otóż, wywołuje się „spór w koalicji” rządowej. Wpuszcza się obywateli w poczucie zagrożenia: jest stan epidemii, rząd może utracić większość. Politycznie to dobra zagrywka. Stabilność większości rządowej jest ważna dla poczucia bezpieczeństwa obywateli w sytuacji epidemii. Opozycja zaczyna klaskać na lidera koalicyjnej partii. Ten zaś wychodzi i ogłasza: trzeba spojrzeć się w oczy swojemu sumieniu. Gówno się spojrzał! Zaraz bowiem dodał: zmieńmy Konstytucję i przedłużmy kadencję Prezydenta. Klaski milkną.
Aktualna sytuacja rzekomo nie uzasadnia stanu klęski żywiołowej i przesunięcia terminów wyborów prezydenckich. Natomiast uzasadnia zmianę Konstytucji i przedłużenie kadencji Prezydenta do 7 lat! Brawo oni.
Fałszywa odpowiedzialność
Politycy stosują także narrację fałszywej odpowiedzialności. Odpowiedzialności za Polskę i Polaków. Ot, takie twierdzenie, że stan nadzwyczajny nie jest wprowadzany ze względu na ryzyko odszkodowań, na które Państwa nie stać.
Przeprowadzenie fałszywych wyborów, nielegalnych w świetle przepisów Konstytucji RP, politycy usprawiedliwiają więc poczuciem odpowiedzialności za Polskę. Gdyby tylko to twierdzenie było prawdziwe! Ale nie jest. Jest równie fałszywe, jak propozycja zmiany Konstytucji i równie fałszywe, jak niepodawanie szacunku zgonów.
Konstytucja stanowi w art. 228 ust. 4, że „Ustawa może określić podstawy, zakres i tryb wyrównywania strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela”. Może, a zatem nie musi.
Mamy ustawę z 2002 roku o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela. Ustawa ta rzeczywiście stanowi o prawie do żądania od Państwa wyrównania straty za ograniczenia wolności i praw obywatelskich. Tyle, że ustawę tą można zmienić. Można zmienić np. w ten sposób, że zasady i zakres naprawienia szkody zostanie określony po ustabilizowaniu się sytuacji gospodarczej. Można w ogóle wyłączyć prawo do odszkodowań. Wszystkie te zmiany są możliwe, albowiem zgodnie z Konstytucją RP ustawa może, lecz nie musi wprowadzać odpowiedzialności odszkodowawczej Państwa za szkody powstałe w trakcie stanu nadzwyczajnego.
Co więcej, narracja polityków o chronieniu Polski przed bankructwem (wskutek odszkodowań) jest także fałszywa z jeszcze innego powodu.
Mianowicie, aktualne ograniczenia wolności i praw obywatelskich mają nieprawidłową podstawę prawną. Stan epidemii, ustawa specjalna o COVID i inne akty prawne wprowadzono wyłącznie, aby ominąć przepisy Konstytucji RP o stanie nadzwyczajnym. Jest tylko kwestią czasu, jak niezależne i niezawisłe Sądy Rzeczypospolitej Polskiej zaczną orzekać o nielegalnym charakterze ograniczeń praw i wolności obywatelskich. Konsekwencją niezgodności z prawem rozporządzeń Ministra Zdrowia jest pełna odpowiedzialność odszkodowawcza Państwa. Bomba zegarowa dla budżetu!
Fałszywa narracja wdzięczności
Fałsz rozlewa się w sercach, na ustach i w realnych działaniach polityków. Gdyby tego również było za mało: fałsz rozlewa się na dziennikarzy. Media publiczne i wspierane szerokim strumieniem publicznych pieniędzy media prywatne, kreują fałszywą narrację wdzięczności. Wdzięczności dla Rządu, Premiera, Prezydenta, Partii Rządzącej. Za to, że są. Za to, że tak doskonale radzą sobie z walką z koronawirusem. Za to, że wprowadzili tarczę antykryzysową (co z tego, że pełną luk?). Dziennikarze spadli na moralne dno. Zapomnieli, że Polska nie jest pod rządami Cara, któremu trzeba być za wszystko wdzięcznym. Polska jest Polską Polaków, a nie polityków o carsko-cesarskich zapędach.
Kreowanie narracji wdzięczności za to, że politycy gorzej lub lepiej wykonują swoją pracę jest z gruntu fałszywe. Politycy ponoszą odpowiedzialność za prawidłowość swoich działań. Oferują pomoc z publicznych, a nie swoich pieniędzy. Żaden z nich nie ryzykuje życiem, żaden się nie naraża, nie dodaje złotówki do interesu.
Narracja wdzięczności jest tym bardziej fałszywa, że rządzący w tych czasach zasługują bardziej na krytykę niż poczucie wdzięczności. Zamiast zając się zdrowiem Polaków i realnym zabezpieczeniem ich dobrobytu przez czas kryzysu – organizują polityczne gierki, ukierunkowane na jedną rzecz – okradzenie Polaków z ich wyborczej suwerenności i dokonanie fałszu wyborczego.
Fałsz wyborczy. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi!
Fałsz jest zjawiskiem perwersyjnym. Przetrąca moralność jednostki, partii i społeczeństwa. Rozlewa się pod płaszczem fałszywych uśmiechów, gestów, fotogenicznych minek. Rozlewa się od polityków na dziennikarzy, od polityków na księży i od polityków na obywateli. Wreszcie rozlewa się od polityków na samych polityków. Sami politycy zaczynają bowiem fałszywie wierzyć, że chodzi im o coś więcej niż ich partykularny, partyjniacki i własny interes.
Fałsz ostatnich dni zlewa się przy tym w jeden, nadrzędny i haniebny cel: dokonanie fałszu wyborczego. Wszystkie te fałsze – fałsz niedopowiedzenia, fałszywa narracja prawna, fałszywe poczucie odpowiedzialności i fałszywe gierki oraz fałszywa narracja wdzięczności – są po to tylko, aby ukraść zwycięstwo. Ukraść wyborcze zwycięstwo kosztem zdrowia Polaków, kosztem porządku ustrojowego i kosztem zwykłej, ludzkiej, uczciwości!
Ostatnią fałszywą zagrywką dla osiągnięcia wyborczego celu, wydaje się być przygotowywanie przez rząd drugiej tarczy antykryzysowej. Już pierwsza była szumnie zapowiadana, jako rozwiązanie realnych problemów przedsiębiorców i uchronienie Polaków przed kryzysem. Okazały się te zapowiedzi szumnie nieprawdziwe. Do pierwszej tarczy antykryzysowej, politycznym podstępem wpisano przepisy dotyczące zmiany Kodeksu wyborczego.
By ofiar fałszywych wyborów było jak najmniej, Kodeks wyborczy wymaga dalszych zmian. Zdaje się więc, że druga tarcza antykryzysowa jest szykowana właśnie po to, aby dodać do niej przepisy dotyczące powszechnego głosowania korespondencyjnego. Tym samym, umożliwi się przeprowadzenie w Polsce wyborów i dokonanie zamachu stanu.
Wybory, jako zamach stanu?
Jak to już wyżej wskazano, w Polsce jest faktycznie wprowadzony stan nadzwyczajny. Tyle, że jest to pozakonstytucyjny stan nadzwyczajny. Przeprowadzenie wyborów prezydenckich będzie więc niezgodne z art. 228 ust. 7 Konstytucji RP. Przepis ten zakazuje organizowania wyborów prezydenckich w czasie stanu nadzwyczajnego i 90 dni po jego zakończeniu.
Zamach stanu, zgodnie z jego definicją językową, stanowi niezgodne z porządkiem prawnym zdobycie władzy politycznej w Państwie. Objęcie urzędu Prezydenta RP wskutek wyborów przeprowadzonych z naruszeniem fundamentalnych zasad ustrojowych, będzie więc zamachem stanu! Będzie oznaczać zdobycie władzy z naruszeniem porządku prawnego Rzeczypospolitej.
Cóż z tego, że odbędzie się to bez użycia siły (choć się zapowiada asystę wojska)? Zamiast siły używa się podstępu – politycznego i prawnego, wyzyskuje się zakaz wychodzenia z domów i zakaz zgromadzeń, wyzyskuje się grożącą Polsce tragedię zdrowotną.
Co robić, Polsko?
Polska stoi w obliczu tragedii zdrowotnej. Wybory stanowią realne i powszechne zagrożenie dla zdrowia Polaków. Polska stoi także w obliczu tragedii ustrojowej. Przeprowadzenie wyborów jest sprzeczne z fundamentalnymi zasadami ustrojowymi oraz fundamentalnym poczuciem moralności politycznej. Polska stoi wreszcie w obliczu katastrofy finansowej. Katastrofalny stan budżetu Państwa może zostać pogłębiony odpowiedzialnością odszkodowawczą Państwa za ograniczanie wolności i praw obywatelskich z naruszeniem przepisów Konstytucji o stanach nadzwyczajnych.
W tej sytuacji, politycy muszą w końcu wziąć odpowiedzialność za Polskę, zaś aktualną sytuację prawną rozwiązać legalistycznie – ponad niemoralnymi interesami partyjnymi:
Pierwsza rzecz – uchylić stan epidemii na jeden dzień lub dwa dni, przy współdziałaniu wszystkich sił politycznych i przy apelu władz do obywateli o przestrzeganie wszystkich ograniczeń. Stan ten jest faktycznie wprowadzonym, pozakonstytucyjnym, stanem nadzwyczajnym, w trakcie którego nie można zmieniać ustawy o stanie nadzwyczajnym.
Druga rzecz – w tym czasie należy zmienić ustawę o stanie klęski żywiołowej oraz ustawę z 2002 roku o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.
Ustawa o stanie klęski żywiołowej powinna dostosowywać instrumentarium prawne do potrzeb stanu epidemii. Natomiast ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych powinna określać, że zasady i zakres odszkodowań za ograniczenia związane ze stanem klęski żywiołowej w związku z epidemią koronawirusa zostaną określone w odrębnej ustawie po ustabilizowaniu się sytuacji gospodarczej Polski. Względnie – ustawą można z góry wyłączyć odszkodowania.
Po trzecie, trzeba wprowadzić stan klęski żywiołowej. Odwołać wybory, przestać się wygłupiać, zawiesić polityczne spory i wprowadzić ustawę pomocową realnie chroniącą Polaków przed biedą i nędzą czasów nadchodzącego kryzysu.
Powyższe działania zabezpieczą Polskę przed tykającą, budżetową, bombą zegarową: odpowiedzialnością odszkodowawczą za ograniczenia w wolnościach i prawach obywatelskich wprowadzone z pominięciem konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych. Działanie te uchronią Polskę przed tykającą, ustrojową, bombą zegarową: pozbawieniem Polaków suwerenności wyborczej. Wybory w maju 2020 roku będą bowiem uzurpacją wyborczą, której skutki mogą w dłuższym terminie prowadzić aż do rebelii Obywateli. I wreszcie: działania te uchronią Polaków przed zagrożeniem ich życia i zdrowia wskutek uczestnictwa w i tak nielegalnych wyborach prezydenckich.