Władze kościelne jakoś nie mogą sobie poradzić ze skandalem pedofilskim. Daje o sobie znać tendencja do minimalizowania problemu pedofilii do kilku księży-pedofilów. Słyszalne są też głosy, że skandal pedofilski jest wymierzony we wspólnotę Kościoła. Trwa więc fortyfikowanie się w obronie rzekomego ataku na Kościół.
Kościół Katolicki w Rzeczypospolitej Polskiej to ok. 30 milionów ochrzczonych i ok. 30 tysięcy duchownych. Zarzuty dotyczące pedofilii obejmują duchownych i ich zwierzchników. Skandal pedofilski i zarzuty z tym związane w ogóle nie mogą być więc rozpatrywane, jako problem Kościoła. Jest to natomiast problem dla Kościoła i jego świeckich wiernych.
Jeden promil wiernych (duchowni) mają się z czego tłumaczyć wielomilionowemu ogółowi wiernych. Nawet nie z poszczególnych księży – pedofilów, których liczebnie wcale nie musi być dużo. Nie o liczby tu chodzi i nawet nie do końca o same czyny. Główny problem z pedofilią wiąże się natomiast z milczeniem. Niekiedy zaś z czynnym ukrywaniem sprawców.
Najwięcej więc tłumaczeń, lud Boży może oczekiwać od kolejnego promila spośród promila wiernych – biskupów i wyższych hierarchów. Biskupi powinni wytłumaczyć się przede wszystkim ze swojej wieloletniej inercji. Inercji instytucjonalnej. Wieloletniego braku rozwiązań gwarantujących wykrywanie nadużyć względem dzieci. Wieloletniego znoszenia posługi kapłańskiej osób, na których ciążyły zarzuty pedofilskie.
Gdy zbawienie wiernych i ich dobrostan ustępują poczuciu świętobliwości własnej osoby, łatwo zatracić zwykłą ludzką empatię. Gdy poczucie świętobliwości rozciąga się na własną kastę kapłańsko-biskupią, łatwo stracić poczucie swoich szczególnych zobowiązań względem wspólnoty wiernych.
Na biskupach spoczywa i spoczywał obowiązek zapewnienia należytej posługi kapłańskiej swym wiernym. W katolicyzmie, biskupi nie są pogańskimi kapłanami, czy też plemiennymi szamanami. Nie są udzielnymi feudałami i nie posiadają monopolu na boskość oraz kontakt z Bogiem. Pełnią rolę służebną i opiekuńczą.
W aspekcie zarzutów pedofilskich biskupi nie dorośli do swych szat. Mogli pisać piękne listy pasterskie. Mogli inicjować świetne działania duszpasterskie. Mogli pięknie wierzyć i pięknie nauczać wiary. Zawiedli jednak swoich wiernych totalną biernością. I totalną dysfunkcjonalnością administrowanych przez siebie diecezji.
Skandal pedofilski to doskonała okazja nie tylko do rachunku sumienia. Z punktu widzenia biskupów Kościoła Katolickiego, daje on doskonały przyczynek do oceny własnych kompetencji do sprawowania posługi biskupiej. Kompetencji zarządzania diecezjami. Bez kompetencji administracyjno-zarządczych i bez umiejętności podejmowania decyzji personalnych, biskup powinien spełniać się w roli kapelana Koła Gospodyń Miejskich.
W Chile biskupi podali się do dymisji. W Polsce biskupi budują fortecę. Fortecę przed rzekomym atakiem na Kościół. Żywiąc się poczuciem bycia pod ostrzałem wroga, trudno sądzić swoich braci w boju. Zarzuty łatwo wydają się prowokacją, słuszna krytyka – atakiem, ofiara natomiast – wrogiem i prowokatorem.