Moralność polityczna jest niezbędnym zwornikiem całego systemu politycznego. Bez tego zwornika – władza publiczna nie jest w stanie rozwiązać podstawowych problemów Państwa, ani przedsięwziąć odpowiedzialnej reakcji na bieżące zagrożenia. Nie mówiąc o realizacji polityki państwowej w tych obszarach, które wymagają stabilności, konsekwencji i wysiłku wykraczającego poza jedną lub dwie kadencje. Jednym zdaniem: bez politycznej moralności władza publiczna jest kolosem na glinianych nogach, działa chaotycznie i bezmyślnie. Wreszcie – zagraża taka władza polskiej Państwowości.
Polscy politycy nie prezentują jednak wysokiego poziomu politycznej moralności. Co więcej – polityczna niemoralność stała się wręcz instrumentem do zdobycia i utrzymania władzy. Takie zaś określenia, jak „Państwo z tektury”, „Państwo z dykty”, czy „Państwo teoretyczne” są coraz bardziej prawdziwe i co gorsza – coraz bardziej są one odpowiednie dla opisania przykrej, polskiej, rzeczywistości.
W dalszej części artykułu zostanie przedstawiona definicja politycznej moralności. Po to, aby następnie – w jej pryzmacie – wskazać na aktualne przykłady politycznej niemoralności. W kolejnej zaś części przedstawione zostaną negatywne dla Państwowości i dobrostanu Narodu skutki niemoralności klasy politycznej. Na końcu zaś, zaprezentowane będą poglądy na to, co można zmienić w układzie polityczno-instytucjonalnym dla eliminacji w przestrzeni publicznej zjawiska politycznej niemoralności.
I. O moralności politycznej w ogólności i o politycznej niemoralności w szczególności
Moralność polityczna stanowi zbiór podstawowych wartości, które w swoim zachowaniu powinna prezentować osoba żyjąca z wyboru Polaków oraz z publicznych pieniędzy.
Polityk funkcjonujący w systemie wielopartyjnym jest zobligowany do poszanowania poglądów polityków innych partii. Również oni są bowiem przedstawicielami i głosem obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, a przez to – choć różnią się w poglądach z większością parlamentarną – są przedstawicielami tego samego suwerena – Narodu. Nie może więc być tak, że poglądy partyjne i otrzymany mandat większościowy automatycznie legitymizuje i usprawiedliwia marginalizację przedstawicieli mniejszości parlamentarnych.
Politycznej moralności nie można oderwać także od kwestii publicznych pieniędzy. Politycy są bowiem opłacani z pieniędzy obywateli Rzeczypospolitej. Nie z pieniędzy partii i nie tylko z pieniędzy ich własnych wyborców.
Polityk opłacany z publicznych pieniędzy jest zobowiązany do szczególnej dbałości o dobro publiczne i stan państwowej kasy. Zajmowane stanowiska państwowe nie mogą służyć do wzbogacenia się polityka ponad należne mu wynagrodzenie. Pozycja polityczna nie może też przekładać się na zawłaszczanie stanowisk w państwowych firmach, czy też w innych instytucjach państwowych.
Mandat polityczny nie może wreszcie służyć upolitycznianiu lub korumpowaniu działalności tych instytucji państwowych, które z definicji mają być apolityczne. Chodzi w szczególności o sądy, prokuraturę, organy ścigania i służby specjalne. Instytucje te zostały wkomponowane w system ustrojowy Państwa Polskiego, jako stojące na straży wolności i praw obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Nie są te instytucje powołane do realizowania jakichkolwiek celów politycznych.
Czymże jest więc polityczna niemoralność? Polityczna niemoralność przejawia się w przedkładaniu interesu partyjnego nad interes obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Polityczna niemoralność to nepotyzm, upolitycznianie firm państwowych i samorządowych, upolitycznianie instytucji władzy publicznej. Polityczna niemoralność to wreszcie korumpowanie działalności organów ochrony praw i wolności obywatelskiej. I nie mniej ważne – polityczna niemoralność to defraudowanie publicznych pieniędzy dla realizacji celów polityczno-partyjnych.
II. Przykłady politycznej niemoralności
Pewnym przejawom politycznej niemoralności należy przyznać szczególniejszą uwagę, gdyż odgrywają one istotną rolę w niszczeniu polskiej Państwowości. Należą do nich: kreowanie sztucznych podziałów w Narodzie, politycznie korumpowanie organów ochrony prawa i wolności obywatelskich oraz defraudowanie publicznych pieniędzy w celach polityczno-partyjnych.
A. Budowanie sztucznych podziałów, jako przejaw braku politycznej moralności
Posłowie i senatorowie, radni i prezydenci miast i wreszcie sam Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej są reprezentantami tego samego Narodu. Są przedstawicielami takich samych obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Niezależnie od przynależności partyjnej – każdy polityk jest zobowiązany do prezentowania wspólnej z innymi troski o dobrostan Rzeczypospolitej Polskiej.
Ta jedna troska Rzeczypospolitej jest przy tym fundamentem politycznej moralności. Rolą polityka jest wspólna praca dla Rzeczypospolitej, a nie wprowadzanie podziałów społecznych. Naród wewnętrznie zantagonizowany, skłócony, Naród podzielony na „nas” i „tamtych” będzie Narodem słabym i niezdolnym do wspólnego działania na rzecz Rzeczypospolitej.
Złamaniem fundamentalnych zasad politycznej moralności jest wprowadzanie przez polityków sztucznych podziałów w Narodzie. Przykładem na tą niemoralność jest publiczne odmawianie przeciwnikom politycznym patriotyzmu i troski o Państwo, czy też narracja partyjno-polityczna o „zdrajcach”, „złodziejach”, czy „kłamcach”. Haniebnym z punktu widzenia moralności politycznej było twierdzenie jednego z liderów partyjnych, o tym, że druga strona politycznego sporu „stoi tam, gdzie kiedyś stało ZOMO”. Moralnie haniebnymi jest kreowanie przekazu politycznego, w świetle którego część Narodu popierająca inną opcję polityczną to „gimbaza”, „totalsi”, czy – o zgrozo! – „komuchy” lub „faszyści”.
Naród Polski po 50 latach braku niezależności i ciężkim – zarówno moralnie, jak i gospodarczo – okresie przemian demokratycznych, ma wreszcie prawo do wzajemnego poszanowania przeciwstawnych, a nawet sprzecznych ze sobą poglądów politycznych. Tym bardziej, że wiodącą rolę zaczyna odgrywać pokolenie osób, w tym polityków, które nie pamięta i pamiętać nie chce okresu PRL, ani prowadzić jałowych sporów o przeszłość.
Skłócenie Polaków osłabia polską Państwowość. Osłabia autorytet instytucji publicznych. Słabość tą wyzyskują politycy dla realizacji całkiem przyziemnych celów: zdobycia i utrzymania władzy, nepotyzmu, defraudacji pieniędzy publicznych i korumpowania instytucji ochrony wolności i praw obywatelskich.
B. Niemoralne korumpowanie instytucji ochrony wolności i praw obywatelskich
Polacy mają negatywne doświadczenia historyczne, jeżeli chodzi o ich wolności i prawa obywatelskie. Gwarancje wolności osobistych, prawa do niezależnego i niezawisłego sądu, prawa do zgromadzeń i domniemanie niewinności nie są więc czcze i niepotrzebne. Ich wprowadzenie nie stanowi także wyrazu łaski władzy publicznej względem obywateli. Prawa te i wolności obywatelskie są wyrazem suwerenności Narodu i suwerenności jednostki. Ich przestrzeganie jest natomiast fundamentalną cechą politycznej moralności.
W Polsce jednak, w imię „jakiejś” zmiany i pod pozorem „jakiejś” reformy, prawa i wolności obywatelskie zdemontowano, instytucje zaś ochrony praw i wolności obywatelskich – skorumpowano.
Skorumpowanie instytucji ochrony wolności i praw obywatelskich polegało na wprowadzaniu do tych instytucji upolitycznionych i upartyjnionych przedstawicieli. Jednostek, które nie prezentują, ani szczególnej wiedzy w danej dziedzinie, ani moralności innej, niż posłuszeństwo linii partyjnej.
Ta polityka władzy publicznej jest przejawem politycznej niemoralności w jej najbardziej haniebnym wydaniu. Zastosowano fałszywą narrację o „reformie”, „przywróceniu sprawności działania”, czy „polskiej suwerenności nad tymi instytucjami”. Użyto moralnie nagannej propagandy, w ramach której wykreowano rzekomą „kastę sędziowsko-prokuratorską”. Wykorzystano medialne nagonki i nie zawahano się publicznie niszczyć ludzi. Sędziowie zaczęli być kojarzeni z ludźmi kradnącymi kiełbasę, dziećmi komunistów, a nawet PRL-owskimi nominatami. Pomimo że rzekomą „reformę” przeprowadzał były, odznaczony medalem zasłużonych dla PRL, partyjny prokurator.
Ta masowa nagonka spowodowała, że obywatele masowo nie zaprotestowali przeciwko „reformie”. Było natomiast przed czym protestować: ”reformę” oparto na zwykłym, politycznym nepotyzmie i szemranym kumoterstwie.
Formalnie instytucje ochrony wolności i praw obywatelskich wciąż więc zachowują swoje kompetencje i uprawnienia. Materialnie natomiast – instytucje te przestały działać normalnie. Stają się narzędziami polityki partyjnej i instrumentami stopniowego podporządkowywania wolności i praw obywatelskich interesom partyjno-politycznym.
C. Defraudacja publicznych pieniędzy na medialną propagandę
Szczególnym obowiązkiem moralnym polityka jest poszanowanie publicznych pieniędzy. Całkowicie niemoralne jest zatem defraudowanie tych pieniędzy na korumpowanie dziennikarzy.
Państwo – poprzez spółki Skarbu Państwa, ogłoszenia urzędowe i promocje ministerialne – rozdaje pieniądze w taki sposób, żeby sfinansować „swoje” media. Psim swędem pieniądze te zamieniają się w linię polityczną tych mediów, która jest całkowicie spolegliwa względem aktualnie rządzących. Dziennikarze nie tylko uczestniczą w propagandzie sukcesu rządu, ale także urządzają polityczne nagonki, prowokacje przeciwko politycznym wrogom i wprost jątrzą i antagonizują społeczeństwo dla partykularnych korzyści politycznych. Z dziennikarzy stają się – za publiczne pieniądze – partyjnymi aktywistami, którzy mają osobisty i materialny interes w tym, aby rządziła popierana przez nich opcja polityczna.
Moralna naganność tego zjawiska jest potęgowana jego bezczelną wręcz powszechnością: Jeden z państwowych funduszy wykupował reklamy i artykuły sponsorowane w jednym z największych portali informacyjnych w Polsce. W zamian za promocję działań urzędowych i … polityczną cenzurę. Gdyż świadomie lub nieświadomie, w sposób zawiniony lub niezawiniony – w jednym z największych portali informacyjnych w Polsce wprowadzono autocenzurę w imię interesów robionych z polityczną władzą.
Moralnie haniebną była też próba sfinansowania z pieniędzy państwowego banku zakupu jednej z rozgłośni radiowych. Malutkiej spółce medialnej państwowy bank udzielił promesy kredytowej na ponad 200 milionów złotych. To jest: na kwotę wielokrotnie przekraczającą kapitały tej spółki. Jedyną wartością tej spółki były jej powiązania partyjne: media przez nią kontrolowane uczestniczyły i uczestniczą w propagandzie partyjnej. Przykład ten pokazuje skalę politycznego korumpowania dziennikarzy: 200 milionów złotych, byleby tylko za publiczne (gdyż należące do państwowego banku) pieniądze przejąć niezależną politycznie rozgłośnię radiową i w ten sposób rozszerzyć wpływy partyjno-politycznej propagandy.
Skorumpowane pieniędzmi podatników media stanowią istotne zagrożenie dla funkcjonowania Państwa. Przestają pełnić rolę kontrolną w stosunku do działań władzy. Stają się – podobnie jak instytucje ochrony praw i wolności obywatelskich – instrumentem polityki partyjnej.
D. Moralność upartyjniona – podsumowanie
W Polsce moralność, a tym bardziej moralność polityczna, dawno już przestała być kryterium oceny. Polityczna niemoralność stała się natomiast polską codziennością. Codziennie bowiem powiela się i utrwala podziały Polaków na dobrych i złych, swoich i tamtych, patriotów i zdrajców. Jeden, polski, Naród staje się przedmiotem politycznego zawłaszczenia przez partyjnych watażków i ich klakierów. Polską codziennością stały się także takie przykłady politycznej niemoralności, jak nepotyzm, korumpowanie instytucji ochrony praw i wolności obywatelskich, czy defraudowanie środków publicznych na polityczne, upartyjnione, cele. Polską codziennością są już nadużycia władzy, polityczne nagonki medialne, propaganda sukcesu oraz bezkarność przedstawicieli władzy.
Jest to smutna codzienność, której smutne konsekwencje ponosi przede wszystkim polska Państwowość.
III. Polityczna niemoralność zagrożeniem dla polskiej Państwowości
Polityczna niemoralność skutkuje słabością Państwa. Ta słabość przenosi się na słabość instytucji władzy publicznej i brak zdolności Państwa do prowadzenia polityki długofalowej. Jednocześnie, instytucje władzy publicznej nie posiadają legitymacji znacznej większości społeczeństwa, potrzebnej dla wdrażania niepopularnych decyzji politycznych oraz warunkującej podejmowanie decyzji o charakterze strategicznym.
Politycznie niemoralne zantagonizowanie społeczeństwa, jego wewnętrzne rozjątrzenie i podzielenie, powoduje, że aktualna władza polityczna nie jest w stanie podjąć wspólnych z opozycją działań przeciwko jakimkolwiek poważniejszym zagrożeniom. Rząd działa na zasadzie wahadła: kontestuje propozycje opozycji, a z czym się zgadza – bierze za swoje. Po tym, opozycja działa na zasadzie wahadła: kontestuje propozycje rządowe, a co rząd wziął z jej propozycji – bierze za złe.
W społeczeństwie niemoralnie rozjątrzonym, brak jest płaszczyzny dla działań wspólnych, realizowanych na zasadzie konsensu politycznego, a przez to – trwałych i konsekwentnie wdrażanych niezależnie od zmian w układzie politycznym. Instytucje władzy cierpią więc na niemoc organizacyjną, w ramach której Państwo nie jest w stanie prowadzić polityk długoletnich, wykraczających poza kadencję aktualnej władzy politycznej: co zaczęli jedni, jest dyskontynuowane przez drugich. Decyzje strategiczne nie są w stanie uzyskać waloru politycznej trwałości. Radykalizacja postępuje po każdej ze stron sceny politycznej, rząd zaczyna być reprezentantem „swoich”, opozycja „swoich”, a kwestie ważne z punktu widzenia ogółu są spychane na margines debaty publicznej.
Brak ponadpartyjnej sprawczości uniemożliwia walkę z patologiami politycznej niemoralności: korumpowaniem instytucji ochrony wolności i praw obywatelskich, nepotyzmem i defraudacją publicznych pieniędzy.
Polska wewnętrznie rozjątrzona staje się Polską niezdolną do przestrzegania zasad niezawisłości i niezależności sądów i trybunałów. Obywatel staje się coraz bardziej bezbronny wobec ewentualnych nadużyć władzy publicznej. Instytucje te już straciły swój autorytet społeczny, stając się narzędziem politycznej walki. Jednocześnie, instytucje te przestają działać prawidłowo i tracą zdolność realizowania swych ochronnych względem obywatela funkcji. Państwo prawne staje się mitem: Polska nawet nie zdążyła jeszcze w pełni urzeczywistnić idei państwa praworządnego w różnych obszarach władzy publicznej, a już instytucje ochrony prawa i kontroli praworządności zostały zdemontowane i skorumpowane politycznym kumoterstwem.
Podobnie rzecz się przedstawia z nepotyzmem i brakiem poszanowania dla publicznych pieniędzy. Niemoralność polityczna uniemożliwia ponadpartyjne porozumienie co do zasad budowania nowoczesnej, sprawnej i wysokokwalifikowanej służby cywilnej. Instytucje władzy publicznej opierają się na kadrach politycznych, których społeczna legitymacja upada wraz ze zmianą układu politycznego.
Państwo, którego urzędnicze kadry są upolitycznione, nie uzyskuje również społecznej legitymacji do godziwego wynagradzania swoich urzędników. Z tym negatywnym skutkiem, że znaczna część kadr urzędniczych jest niekompetentna: osoby wykształcone i inteligentne nie chcą się realizować zawodowo w niepewnym otoczeniu politycznym za relatywnie niewielkie wynagrodzenie. Swoich i politycznych urzędników – często niekompetentnych – wynagradza się pracą na wiele etatów, synekurami i dodatkowymi zleceniami. Zjawisko to pogłębia zaś atrofię klasy urzędniczej i wpisuje się w błędne koło upadku instytucji władzy publicznej.
W praktyce zatem, niemoralność polityczna w postaci nepotyzmu skutkuje ciągłym osłabianiem struktur organów władzy i ograniczaniem ich zdolności do kompetentnego wykonywania zadań publicznych.
Konsekwentnie, niemoralna rozrzutność środkami publicznymi, ich defraudowanie na realizowanie celów politycznych i ogólny brak poszanowania dla pieniędzy własnych obywateli, negatywnie wpływa na sprawczość Państwa w realizowaniu swych zadań publicznych. Po pierwsze, rozrzutne Państwo traci na legitymacji społecznej dla reform systemu podatkowego. Reformy te są potrzebne. Od lat polskiemu budżetowi i budżetom polskich samorządów ciąży deficyt i rosnące zadłużenie. Po drugie, defraudowanie środków publicznych na realizacje celów politycznych i partyjnych następuje kosztem realizacji przez Państwo jego zadań publicznych. Miliardy na propagandę polityczną to znaczące kwoty w kontekście np. potrzeb niedofinansowanej służby zdrowia i niedofinansowanej edukacji. Po trzecie wreszcie i najważniejsze, Państwo bez społecznej legitymacji do pobierania podatków i bez społecznej legitymacji do realizowania inwestycji publicznych, traci swą sprawczość w zapewnianiu obywatelom usług publicznych na poziomie odpowiednim do poziomu społecznej zamożności. Państwo takie przestaje być reżyserem społecznego postępu, a co najwyżej – biernym jego beneficjentem. Niski poziom usług publicznych pogłębia podziały społeczne, w ramach których część społeczeństwa stać na korzystanie z usług prywatnych (prywatne szkoły, żłobki, czy służba zdrowia), część zaś jest „beneficjentem” przeciętności i niskiej jakości usług oferowanych przez państwo.
Jak zatem widać, polityczna niemoralność w jej aktualnych rozmiarach, nie tylko osłabia Państwo polskie. Stanowi też bezpośrednie zagrożenie dla jego egzystencji. Państwo staje się bowiem organicznie niewydolne i niezdolne do realizacji swych zadań publicznych.
IV. O moralne Państwo rządzone przez moralnych polityków
Polska wymaga edukacji i reform. Nie chodzi przy tym o reformy, które przykrywałyby kolejną czystkę kadrową, ale o reformy o charakterze ustrojowym i strukturalnym. I nie chodzi też o edukację do życia w rodzinie, czy uczenie dzieci patriotycznych piosenek. Bez porządnej edukacji obywatelskiej, bez nauczenia dzieci, młodzieży i studentów, jak funkcjonuje Państwo i jak poszczególne wartości ustrojowo-polityczne przekładają się na realną suwerenność Obywatela w Państwie – kolejne pokolenia Polaków będą się dawały dzielić i jątrzyć jałowymi sporami politycznymi.
W pierwszej kolejności: system ustrojowo-polityczny musi wymuszać na większości parlamentarnej i opozycji współpracę przy konstruowaniu ram prawnych podstawowych instytucji publicznych. Instrumentem wymuszającym taką współpracę mogłyby być tzw. ustawy ustrojowe. Ustrój sądów powszechnych, czy też trybunałów i prokuratury powinien być stanowiony większością kwalifikowaną 2/3 głosów w Sejmie i Senacie. Podobnie powinno być z ustrojem wojska, policji czy też służb specjalnych oraz publicznej telewizji. Zwykła większość parlamentarna nie powinna posiadać legitymacji do dowolnych zmian organizacyjnych w tych instytucjach, tym bardziej zaś – do czystek kadrowych.
Istotną kwestią jest też zaangażowanie obywateli w sprawy państwa. Obywatele powinni uzyskać uprawnienia do weta referendalnego, które miałoby realny skutek w postaci uchylenia danej ustawy. Aktualnie, przeprowadzenie referendum jest zależne od woli politycznej, zaś wynik głosowania obywateli jest praktycznie niewiążący dla organów władzy publicznej. Weto referendalne – niezależnie od liczby obywateli uczestniczących w referendum – znacząco wzmocniłoby uprawnienia obywatelskie przy rozstrzyganiu spraw publicznych.
Koniecznym jest też konstytucyjne uregulowanie pozycji prokuratury. Okazuje się bowiem, że przy braku politycznej kultury i politycznej moralności, poddanie prokuratury zwierzchnictwu polityczno-partyjnemu jest kwestią zwykłej większości parlamentarnej. Upolityczniona prokuratura zapewnia bezkarność rządzącym oraz nie realizuje swoich zadań w sferze bezpieczeństwa prawnego obywateli.
Poziom politycznej moralności jest współkształtowany przez telewizję publiczną i radio publiczne. Polityczne wpływy w mediach publicznych powinny być równomiernie rozłożone pomiędzy większość parlamentarną, a opozycję. Można wprowadzić prosty podział: większość rządowa – bierze jedynkę, posłowie, którzy głosowali przeciwko wotum zaufania dla rządu – biorą dwójkę, telewizję informacyjną biorą po połowie. Nie może być tak, że większość rządowa we współpracy z Prezydentem totalizuje przekaz medialny, angażując do realizacji partyjnej propagandy wszystkie stacje publicznej telewizji i publicznego radia. Jest to postulat niezależny od tego, jakich barw politycznych będzie aktualna większości.
Wreszcie, realnej i rzeczywistej kontroli instytucjonalnej i społecznej należy poddać wydatki publiczne. Defraudowanie pieniędzy na finansowanie propartyjnych mediów stanowi wyraz nie tylko niegospodarności, ale także moralnie haniebnego korumpowania dziennikarzy. Stąd też wprowadzone powinny być rozwiązania zmierzające do publicznej kontroli wydatków marketingowych i promocyjnych urzędów, spółek Skarbu Państwa i spółek samorządowych oraz funduszy państwowych. Pieniądz publiczny nie może służyć partyjnym propagandom – niezależnie od barw partyjnych takiej propagandy.
Istotną rolę w Państwie odgrywają też samorządy. W aktualnej strukturze organizacyjnej samorząd terytorialny został rozczłonkowany na trzy szczeble. Skutkuje to brakiem sprawczości poszczególnych jego szczebli oraz rozmyciem odpowiedzialności za sprawy lokalne. Nadto, pozycję samorządów osłabia rozbicie administracji lokalnej na zespoloną i niezespoloną. Najważniejsze zaś dla sprawnego funkcjonowania samorządów jest zapewnienie im autonomicznych i realnych źródeł finansowania. Samorządy nie mogą funkcjonować na ustawicznym deficycie dochodzącym do 10% ich dochodów. Nie mogą być zależne od subwencji rządowych. Źródła ich finansowania powinny pokrywać wydatki potrzebne na realizowanie zadań publicznych oraz na rozwój infrastruktury. Subwencje, dotacje, kredyty i obligacje samorządowe, to jest: jałmużna i dług nie zastąpią własnych dochodów budżetowych. Silne samorządy mogą stać się ostoją państwowości w Państwie, w którym instytucje władzy publicznej ulegają stopniowemu niszczeniu.
Nie mniej ważna jest edukacja. Edukacja obywatelska i edukacja społeczna są niezbędnymi czynnikami budowania kultury politycznej. Świadomy i wyedukowany obywatel powinien odróżniać fałsz od prawdy, propagandę od informacji oraz posiadać umiejętność dokonywania ocen moralnych. Edukacja obywatelska i społeczna jest niezbędnym elementem suwerenności obywatelskiej, a przez to – realnej suwerenności Narodu. Dofinansowanie systemu edukacyjnego powinno być więc największym priorytetem polityki państwowej. Polacy mają olbrzymi potencjał intelektualny – aktualnie duszony w niedofinansowanym i przeciętnym systemie edukacyjnym.
V. Zakończenie
Polityczna niemoralność stała się Polską rzeczywistością. Narzędziem do zdobycia i utrzymania władzy, instrumentem budowania wpływów i politycznej pozycji. Tak stać mogło się dlatego, że w Polsce nigdy nie zbudowano niezależnego i niezawisłego systemu kontroli nad większością parlamentarną i pociągania większości parlamentarnej do odpowiedzialności. Władza oznacza więc samowolę. Samowładztwo zaś – moralnie korumpuje.
Moralny upadek klasy politycznej jest jednak dobrym historycznie momentem do przeprowadzenia głębszych zmian strukturalnych. To dobry moment na reformy i społeczne zjednoczenie. I dobry czas na odrzucenie politycznego fałszu, jako instrumentu doboru kadr politycznych.