Moralność co jakiś czas staje się dominantą dyskursu politycznego. Jak jest okazja poklęczeć na telewizyjnej wizji – politycy pokornie klękają. Jak jest potrzeba uzyskać poparcie niektórych księży – politycy szczekają. W ogólnym jednak rozrachunku, zachowanie polityków nacechowane jest hipokryzją moralną. Przykładem niech będą niepełnosprawni.
Ochrona życia poczętego co jakiś czas jest „wprowadzana” do debaty ogólnokrajowej. Najczęściej wtedy, kiedy w mediach pojawia się jakiś niewygodny temat. Albo też, jak jest niepokojąca cisza. Żeby wyborcy nie zapomnieli o moralności i jej jedynych strażnikach. Co jakiś czas dobrze jest zaproponować zaostrzenie ustawy aborcyjnej. Wtedy można zostać bohaterem nagłówków.
W ramach programów pro-life pojawiają się przykłady niepełnosprawnych dzieci. Dzieci z zespołem Downa. Dzieci z porażaniem mózgowym. Dzieci zasługujące przecież na życie. I z tym nikt nie dyskutuje, że takie dzieci zasługują na życie.
Moralnie problematyczne jest jednak epatowanie niepełnosprawnością dziecięcą. I nie dlatego, że to sięganie do argumentów litości, podobnie jak druga strona sporu pokazuje przykłady zgwałconych kobiet.
Moralna problematyczność polega natomiast na tym, że przeciwnicy ustawy aborcyjnej nie oferują realnych programów pomocowych dla rodzin osób niepełnosprawnych.
Pokazuje się więc dziecko z zespołem Downa, jako przykład „prawa do życia”. Jednocześnie przemilcza się, że takie dziecko i rodziny takiego dziecka muszą mieć za co żyć. Prawo do życia bez prawa do życia za coś.
Jeżeli badania prenatalne wskazują na uszkodzenia płodu lub przyszłą niepełnosprawność dziecka, ochrona życia poczętego nie powinna polegać na „zmuszaniu” kobiety do porodu. Pierwszą i najważniejszą formą ochrony życia poczętego jest stworzenie rodzicom niepełnosprawnych dzieci takich warunków socjalnych, że nawet nie będą myśleć o przerwaniu ciąży.
Niepełnosprawne dziecko wymaga stałej i intensywnej opieki. Urodzenie dziecka niepełnosprawnego to w polskim systemie socjalnym bohaterstwo. Wieloletnia rezygnacja z pracy, codzienne poświęcenie i ogromny wysiłek psychiczny i fizyczny. Przy groszowym wsparciu państwa i samorządów.
Najpierw więc należałoby stworzyć takie warunki i gwarancje socjalne, takie formy pomocy i wsparcia socjalnego, żeby przyszła rodzina niepełnosprawnego dziecka nie była skazana na siebie i na socjalny heroizm. A dopiero potem można dyskutować nad kwestiami moralnymi. W przeciwnym wypadku dyskusja moralna staje się ułomnym moralizatorstwem.