Niegdyś sklepowa kasa bez kasjera była czymś niespotykanym, obecnie zaś kasa samoobsługa stanowi konkurencję dla kasjera. Powstają nawet eksperymentalne sklepy całkowicie pozbawione kasjerów i obsługi. Zdaje się więc, że automaty rozrośnięte do rozmiarów tradycyjnego sklepu, sklep ten powoli będą wypierać. Wraz z jego pracownikami: kasjerami, porządkowymi, ochroniarzami i magazynierami.
Nie dość, że tradycyjne formy handlu automatyzują się, to jeszcze po ulicach zaczynają jeździć tzw. samochody autonomiczne. Snute są plany ich wejścia na rynek usług przewozowych, co – w razie realizacji tych planów – wyeliminuje z tego rynku co najmniej część kierowców zawodowych.
Co więcej, na targach technologicznych są prezentowane roboty „ubrane” w coś przypominającego skórę, roboty posiadające rysy twarzy i nawet mimikę twarzy, roboty mówiące i roboty potrafiące zmieniać tempr głosu. Wszystko po to, aby demonstrując ludzki geniusz, miast aktem fizycznego płodzenia, twórcy mogli udowodnić światu możliwość stworzenia człowieka – tyle że sztucznego. Jest więc chyba już tylko kwestią czasu, kiedy oprócz swej obecności w przestrzeni gospodarczej, roboty zawitają w naszych domach, wyręczając człowieka z coraz to innych zadań.
Robotyka, automatyzacja i informatyzacja są zjawiskami namacalnymi, dziejącymi się na naszych oczach i coraz bardziej ingerującymi w naszą – ludzką – rzeczywistość. Jest niemal pewne, że robotyzacja stanie się czymś powszechnym w dziedzinach dotychczas zarezerwowanych dla ludzkiej pracy. Tak samo, jak powszechne są dzisiaj komputery, korzystanie z Internetu i wszelkiej maści urządzeń mobilnych.
Relacje człowieka z robotami na razie są chłodne; roboty pełnią funkcje użytkowe, służebne lub pomocnicze względem człowieka. Sztuka, głównie filmowa, zadaje jednak pytania, czy w ramach tych relacji człowiek nie będzie zagrożony przez roboty lub też, czy roboty będą zdolne do wzbudzenia w człowieku uczuć typowo między-ludzkich: przyjaźni, koleżeństwa i partnerstwa. W sferze praktycznej ważniejsze jest jednak zagadnienie, czy robotyzacja i automatyzacja przestrzeni gospodarczej odbierze jednostce pracę? Czy też wręcz przeciwnie: robotyzacja przyczyni się do spowszechnienia dostatku, jaki rozwój nowych technologii przynosi właścicielom przedsiębiorstw?
„Weseląc się dziś, nie dowierzaj przyszłości”. Czy roboty zabiorą nam pracę?
Stopa bezrobocia w Polsce spada. Wreszcie spadek następuje nie wskutek zmiany metodologii liczenia bezrobocia, ani nie wynika z sezonowości, ale dlatego, że stanowisk pracy niesezonowej jest coraz więcej. W znacznym stopniu zmniejszenie się skali bezrobocia wynika z rozwoju technologicznego, w tym z robotyzacji i automatyzacji. Innowacyjne przedsiębiorstwa, automatyzując pracę, mogą zwiększać skalę swej działalności i do tej zwiększonej skali działalności dostosowywać wielkość zatrudnienia. W chwili obecnej, robotyzacja i automatyzacja prowadzi więc do wzrostu zatrudnienia i wzrostu liczby miejsc pracy.
Nie wiadomo, czy wzrost liczby miejsc pracy wskutek robotyzacji i automatyzacji będzie stałą tendencją, czy też w pewnym momencie dojdzie do przemian gospodarczych, w wyniku których liczba miejsc pracy zacznie gwałtownie spadać i wraz ze spadkiem liczby miejsc pracy – zatrudnionych będzie tylko procent ogółu społeczeństwa, stanowiąc klasę współczesnych niewolników (zmuszonych do pracy) lub panów (zarabiających).
Obawy, że praca w świecie rozwiniętej robotyki i automatyzacji będzie czymś rzadkim, mają swe źródło w instynktownym oglądzie rzeczywistości. Kasa samoobsługowa „odbiera” pracę kasjerowi, samochód autonomiczny – taksówkarzowi, automat z prasą – kioskarzowi, zautomatyzowany system magazynowania towarów – magazynierowi. Będzie naturalnym zjawiskiem, jeżeli w pewnej chwili liczba nowych miejsc pracy generowanych potrzebą produkcji i obsługi robotów i automatów, ich serwisowania, przeprogramowywania, utylizacji, a przede wszystkim – liczba miejsc pracy generowanych zwiększeniem skali działalności przedsiębiorstw zrobotyzowanych i zautomatyzowanych, stanie się mniejsza niż liczba miejsc pracy likwidowanych wskutek zastosowania robotów i automatów.
Nie powinno to jednak prowadzić do zmniejszenia liczby miejsc pracy w ogólności. Wszelkie bowiem negatywne projekcje wpływu robotyzacji i automatyzacji na rynek pracy nie uwzględniają zjawiska konsumpcjonizmu i bogacenia się społeczeństw. A te dwa czynniki łącznie powodują, że rynek pracy nie będzie w stanie się nasycić pracą samych li tylko robotów.
Robotyka w świecie bogacących się konsumpcjonistów
Jedna para butów kiedyś starczała na lata, różnymi „technikami” będąc ocieplana zimą i zabezpieczana przed wilgocią na jesieni. W dzisiejszych czasach buty są na każdy sezon inne. Kiedyś grafik miał papier, ołówek, a czasami kredki. Dzisiaj grafik potrzebuje papieru i ołówka, jako brudnopisu, komputera zaś i różnych programów graficznych, jako właściwego narzędzia pracy. Zwiększa się ilość dóbr w społeczeństwie, ich dostępność i przede wszystkim – przyśpiesza cyrkulacja dóbr. Konsumpcjonizm, wbrew pejoratywnemu wydźwiękowi, daje nadzieję, że w społeczeństwie konsumpcyjnym roboty i automaty nie będą w stanie zaspokoić wzrastającego zapotrzebowania na dobra materialne oraz intelektualne.
Bogacenie się społeczeństw jest kolejnym czynnikiem eliminującym ryzyko wyparcia ludzi z rynku pracy. Aktualnie w państwach rozwiniętych pojawiły się pierwsze próby przeforsowania koncepcji tzw. świadczenia minimalnego. Zgodnie z nią, danej osobie przysługiwać powinno od państwa świadczenie w wysokości zapewniającej pokrycie minimalnych potrzeb egzystencjalnych. Koncepcja ta wpisuje się w widoczną już tendencję na rynku pracy, zgodnie z którą praca nie służy zdobyciu tylko li środków utrzymania. Coraz częściej praca jest traktowana przede wszystko, jako źródło bogacenia się ponad zaspokojenie własnych potrzeb egzystencjalnych.
Jak się ma zjawisko bogacenia się społeczeństw do robotyki i automatyzacji? Ano tak, że roboty i automaty w pierwszej kolejności wypierają mniej dochodowe miejsca pracy – te, dla których coraz ciężej znaleźć chętnych do pracy. Przy czym, na te miejsca pracy jest coraz trudniej znaleźć pracowników – również i właśnie dlatego, że praca staje się środkiem bogacenia, a nie sposobem na uzyskanie środków na pokrycie egzystencjalnych potrzeb.
Można zatem stwierdzić, że aktualnie roboty i automaty nie wypierają człowieka z rynku pracy. Wyłącznie zapełniają próżnię na rynku pracy i zdaje się, że dalej tą naturalną próżnię zapełniać będą.
I znowu wrócić trzeba do zjawiska konsumpcjonizmu: wzrost liczby zużywanych dóbr i postrzeganie pracy, jako środka bogacenia się, a nie utrzymania, stanowią naturalny równoważnik dla robotyki i automatyzacji. Robotyka i automatyzacja, prowadząc do poprawienia wydajności ekonomicznej przedsięwzięć gospodarczych, wpływać będzie na wzrost znaczenia pracy, jako sposobu bogacenia się i eliminację z celów pracy – uzyskania środków na utrzymanie się. Co więcej, przy odpowiedniej redystrybucji dóbr, jest coraz bardziej prawdopodobne, że koszty minimalnego utrzymania się jednostki w ogóle przejmie na siebie państwo, finansowanie którego to zadania będzie warunkowane maksymalizacją wydajności przedsięwzięć gospodarczych. A zatem i tutaj, robotyka i automatyka wpisują się w pozytywną tendencję społeczną: prowadząc do maksymalizacji ekonomicznej wydajności przedsięwzięć gospodarczych, robotyka i automatyka wpływać będzie na całkowite przewartościowanie pracy, jako sposobu na bogacenie się, a nie na pozyskanie środków utrzymania.
Dzięki wpływowi robotyki i automatyzacji na wydajność i rentowność procesów gospodarczych, wzrośnie wartość produkowanych dóbr materialnych i intelektualnych przypadających na jednostkę. Co za tym idzie, ewentualny problem społeczny związany z rozwojem robotyki i automatyki nie będzie wynikać z bezrobocia, ale co najwyżej – ze sposobu redystrybucji dóbr. Bez zapewnienia odpowiedniej redystrybucji ekonomicznych korzyści z rozwoju robotycznego, postępująca robotyka i automatyzacja może przyśpieszyć zjawisko koncentrowania majątku i dochodów światowych w rękach osób najbogatszych. Czego konsekwencją byłaby jeszcze szybsza marginalizacja ekonomiczna pozostałych grup społecznych.
Robotyka w gospodarce monopolistycznej
Współczesna gospodarka charakteryzuje się stale rosnącą dysproporcją pomiędzy osobami biednymi, a grupą najbogatszych. Koncentracja majątku i kapitału w rękach najbogatszych jest czynnikiem, który w przyszłości może zdestabilizować systemy społeczno-polityczne państw. Robotyka i automatyka, przyczyniając się do zwiększenia wydajności i rentowności przedsięwzięć gospodarczych, oraz globalizacja, prowadząca do zwiększenia się efektu skali tych przedsięwzięć, mogą eskalować nieproporcjonalne do reszty społeczeństwa bogacenia się wąskiej grupy właścicieli przedsiębiorstw oraz ich kadry menadżerskiej i specjalistów względem pozostałych grup społecznych.
Jeżeli w ślad za zjawiskiem koncentracji majątku i dochodu światowego w rękach nieproporcjonalnie małej grupy społecznej, doszłoby do koncentracji w rękach tej samej grupy władzy publicznej – osoby z niższych szczebli społecznych łatwo mogą zostać wykluczone z życia ekonomicznego, politycznego i społecznego.
Paradoksalnie więc, robotyka i automatyka same w sobie nie stanowią dla człowieka pracującego zagrożenia. Pomimo że sztuka, przede wszystkim filmowa, w robotyce doszukuje się nawet zagrożeń dla ludzkości. Zagrożeniem natomiast jest co najwyżej drugi człowiek, który wykorzystując robotykę i automatykę do maksymalizacji swych zysków, może uzyskać siłę ekonomiczną i polityczną pozwalającą mu na całkowitą marginalizację innych grup społecznych.
Ponieważ dysproporcje pozostawione samym sobie mają tą tendencję, aby się pogłębiać, jedynym czynnikiem stabilizującym i równoważących pogłębiające się dysproprocje wydaje się być państwo. Tylko bowiem państwo dysponuje siłą ekonomiczną, majątkową i organizacyjną, która mogłaby stanowić przeciwwagę dla rosnących w siłę przedsiębiorstw prywatnych. Jednocześnie, tylko silne państwo jest w stanie zapewnić na tyle sprawiedliwą redystrybucję dóbr, żeby minimalizować ryzyko i ograniczać negatywne skutki monopolizacji dóbr przez wąską grupę ludności.
W przypadku braku zapewnienia partycypacji społeczeństwa w dodatkowej wydajności gospodarki związanej z rozwiniętą jej robotyzacją i automatyzacją, najbardziej zagrożoną grupą społeczną zdają się być emeryci. Pozbawieni siły politycznej, nie mając znaczenia „produkcyjnego” dla najbogatszych, mogą niedługo swą liczebnością przeważyć nad pozostałe grupy społeczne.
Robotyka w społeczeństwie starzejącym się
Starzenie się społeczeństw postępuje od dość dawna, tym niemniej wciąż trudno oceniać, czy jest to trwała tendencja. W związku ze starzeniem się społeczeństw powstaje niepokój co do ewentualnej przyszłej wypłacalności systemu zabezpieczenia społecznego – przy braku odpowiedniej liczby osób czynnych zawodowo, trudno będzie finansować wypłatę świadczeń dla osób w wieku nieprodukcyjnym.
Czy robotyka rozwiąże problemy demograficzne społeczeństw w krajach rozwiniętych, umożliwiając wypracowywanie mniejszym nakładem ludzkiej pracy dochodów na pokrycie kosztów systemu zabezpieczenia społecznego? Czy też robotyka pogłębi problemy demograficzne, prowadząc do upadku systemu świadczeń socjalnych pod równoczesnym ciężarem emerytów na rzecz osób z okresu wyżu demograficznego oraz bezrobotnych w wieku produkcyjnym, których miejsca pracy zostaną wyparte przez roboty?
Odpowiedź na te pytania nie ma charakteru tylko li teoretycznego. O tym, czy starzenie się społeczeństwa i zjawisko robotyki i automatyzacji pracy będą katastrofą dla systemu zabezpieczenia społeczeństwa, nie decyduje ani skala zjawiska, ani nawet przyszły procent osób w wieku produkcyjnym względem osób rzeczywiście zatrudnionych.
Niewątpliwym jest, że robotyka i automatyzacja prowadzą do poprawienia wydajności ekonomicznej przedsięwzięć gospodarczych. A zatem na jedną osobę zatrudnioną w danym przedsiębiorstwie przypada większa wartość ekonomiczna. Wartość ekonomiczna pracy emerytów nie wzrasta: wzrastać nie może, gdyż emeryci już nie pracują, a przyszli emeryci w chwili wypłacania im świadczeń pracować nie będą. Jeżeli emeryci byliby finansowani wyłącznie ze składek, które kiedyś zostały potrącone z ich wynagrodzenia, wtedy wartość tych składek nie będzie proporcjonalnie odpowiadała aktualnej wydajności pracy. Jeżeli zatem system finansowania systemu emerytalnego zostanie oparty na partycypacji emerytów w aktualnej większej, a w przyszłości – znacznie większej – wydajności pracy, wtedy problem starzenia się społeczeństwa w aspekcie finansów publicznych nie zaistnieje.
Nawet bowiem, jeżeliby rozwój robotyki i automatyki prowadził do sytuacji, że 10% osób w wieku produkcyjnym miałaby zatrudnienie i „finansowałaby” utrzymanie pozostałej części społeczeństwa, to uwzględniając wartość wytwarzanych w społeczeństwie produktów – nic się nie zmieni dla systemu finansowego. Pod warunkiem oczywiście, że wytwarzane i konsumowane dobra oraz dochody przekazywane osobom pracującym i właścicielom przedsiębiorstw, będą opodatkowane odpowiednio dla potrzeb funkcjonowania państwa i systemu zabezpieczenia społecznego.
Ważniejszą więc sprawą, niż wpływ robotyki i automatyzacji na statystki miejsc pracy, wydaje się być dyskusja na temat systemu redystrybucji dóbr w przyszłej rzeczywistości gospodarczej, opierającej się na pracy robotów i automatyzacji procesów wytwórczych.
Robotyka w państwie sprawiedliwym społecznie
Państwo pełni funkcję moderatorską co do rozdziału dóbr materialnych w społeczeństwie. Jedynym dostrzegalnym zagrożeniem, jakie robotyka rodzi dla człowieka, jest to, że państwo pozostanie biernym obserwatorem gospodarki, pozwalając na kumulację i koncentrację korzyści wynikających ze zwiększonej wydajności pracy dla właścicieli przedsiębiorstw. W takim przypadku, doszłoby do marginalizacji pozostałych grup społecznych, którym państwo nie byłoby w stanie zapewnić odpowiedniego udziału w życiu gospodarczym i społecznym.
Stąd też, niezmiernie ważnym dla stabilnej przyszłości, jest budowanie instrumentów zapewniających sprawiedliwy rozdział dostatku ekonomicznego, jaki wiąże się z postępującą robotyką, automatyką i informatyzacją. Regulacje zarówno narodowe, jak i międzynarodowe powinny tamować korporacje przed unikaniem opodatkowania od osiąganych dochodów. Dodatkowo, należałoby rozważyć przesunięcie ciężaru finansowania sektora ubezpieczeń społecznych, przede wszystkim emerytów, nie ze składek emerytalnych, ale z podatków – dochodowych i towarowych. Aktywność państwa w przestrzeni gospodarczej powinna wreszcie zapobiegać dalszemu wzrostowi dysproporcji majątkowych i kumulowania majątków przez liczebnie niewielką grupę społeczną – kosztem pozostałej, przeważającej liczebnie, części społeczeństwa.
W przeciwnym wypadku, a to w razie bierności państwa, jako moderatora gospodarki i majątku ogółu, robotyka i automatyzacja doprowadzić może do powstania nowej klasy ludności służebnej, zdanej na łaskę i niełaskę kasty właścicielskiej, kontrolującej instytucje społeczne i państwowe.